wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział 1 "Spotkanie"

__________________________________________________________________________
Tori
                                                                                   
Wystukiwałam paznokciami rytm piosenki płynącej z moich słuchawek, lub telefonu, chyba ta druga wersja jest poprawniejsza, ale zostawmy to. Uwielbiam tą piosenkę, mojej ulubionej piosenkarki Cher Lloyd. Swagger Jagger. Uwielbiam wszystkie, ale nie wiem czemu tą i Oath najbardziej. Mam też wielu innych ulubionych wykonawców. Lubię muzykę, nie ukrywam, że od zawsze chciałam śpiewać, ale coś nie wypaliło i teraz jestem... kim ja jestem? Jestem Victoria Bush, ale każdy mówi do mnie Tori, nie wiem czemu, ale nie lubię mojego pełnego imienia, jest, nie wiem jakie, ale go nie lubię i już. Jestem Amerykanką, pochodzę z małego miasteczka w Kalifornii, mam młodszego brata o imieniu Brad, często się śmieją, że to Brad ten on Angeliny, ale ja uważam, że grubo się mylą, ponieważ on wcale nie przypomina tego mężczyzny. Mam też dwie kuzynki, Clarę i Ellę, które są bliźniaczkami i tak samo jak ja kochają jeden z zespołów, ale do tego dotrę później. Mój kuzyn Drake to prawdziwy wariat. Zawsze jak widzi jakiegoś chłopaka, obejmuje mnie i mówi, że jesteśmy razem, taa... chciałby. Mam wielu kuzynów, ale z większością nie utrzymuję stałego kontaktu, czemu sama nie wiem, ale już tak jest. 
Wracając do tematu tego zespołu, to chodzi o sławnych na całym świecie One Direction. Tsa, wszystkie dziewczyny piszczą, ślinią się, gwałcą plakaty... no przynajmniej te koleżanki moich kuzynek. One są podobne, tylko w tej ostatniej kwestii się nie wypowiem, bo nie wiem czy to robią, czy nie, ale mam nadzieję, że nie. Okropne. Wchodzisz do pokoju i widzisz jak twoja kuzynka... dobra, bo zwrócę kanapkę. 
Odbiegłam od tematu, ale ok. Więc. Ja, Ella i Clara jesteśmy fankami tego zespołu, każda z nas powinna mieć swojego ulubieńca, pech chciał, że każdej podoba się ten sam. Zayn. Tutaj dramatyczna muzyczka, ale darujmy sobie. Nie skaczemy sobie do gardeł z powodu Pana Bad Boya za dychę, ale dziewczyny zawsze piszczą, krzyczą i inne bzdety. 
Ja wygrałam debilny konkurs zorganizowany przez niejaki Modest!, na "dziewczynę" pana Malika. To durne, którzy normalni menadżerowie wybierają swoim podopiecznym dziewczyny? Co racja, trzeba go naprostować, ale bez przesady, udawana dziewczyna? Proszę was. Tak nisko chyba, jeszcze nigdy nie upadli. Te wszystkie rzeczy z Larrym i innymi, choć nie mówię, że to ich sprawa, bo teraz nie mogę. Podlegam im, jak kuźwa na złość, kiedy najbardziej chciałabym im to wygarnąć. Nie mogę, bo stracę moją nową robotę. Nikt nie wie, że wygrałam ten konkurs. Nikt nie wie, że coś takiego było, no może oprócz kilku wtajemniczonych dziewczyn, ale one są teraz za bardzo zdruzgotane tym, że przegrały z kimś takim jak ja i pewnie beczą w swoich pokojach, owinięte w różowy kocyk w misie, bo przegrały związek ze swoim idolem. Też bym się tak zachowywała, ale nie wiem czemu, wybrali mnie. Może to przez ten mój "cięty język", sądzą, że będę mogła go sobie ustawić. No, to kuszący pomysł. Twój idol robi wszystko to, czego chcesz, bo jak nie to... właśnie. Bo jak nie, to co mu zrobię? No nic mu nie zrobię, bo nie będę mogła.
Samolot wylądował. Wstałam szybko, chowając telefon do kieszeni, stanęłam na palcach i zdjęłam torbę. Wyjęłam jedną słuchawkę z ucha, nakładając sobie torbę na ramię, ruszyłam do wyjścia. Była cholerna kolejka i musiałam stać i tupać nogą, oraz oglądać siedzenia przez jakieś bite pięć minut, jak nie więcej. Gdy udało mi się wydostać z tej piekielnej maszyny, której nigdy nie używałam. Nigdy nie wyjeżdżałam poza granicę Stanów, a teraz jestem w Anglii. Będę tutaj mieszkać przez rok z moim aroganckim, wkurwiającym, irytującym i co ino, idolem. Wcześniej mogłabym skakać z radości, ale nie teraz.
On się zmienił, niestety. Każdy to widzi. Chyba nawet idiota, zauważy, że z wesołego chłopca w bejsbolówkach, z ciągłym, zaraźliwym uśmiechem na ustach, biegający po hotelach i rozwalający wszystko na swojej drodze chłopak, który chował się przed ochroniarzem, a jak ten go znalazł, razem z przyjacielem umiał go przycisnąć drzwiami i nie wpuścić do pokoju, ten chłopak, który ze spodniami osuniętymi tak, że wszyscy widzieli jego bokserki uciekał przed ochroniarzem, teraz zgasł…
Przez większość czasu widać zdjęcia z papierosem w ustach, ciągle zdenerwowany z zaciśniętą szczęką, chodzi pomiędzy ludźmi, odpychając wszystkich od siebie, swoją zabójczą aurą i postawą, która mówi „nie podchodź, bo dostaniesz w ryj”. Teraz chce zrobić z siebie Bad boy’a i seryjnego mordercę, żeby ukryć to jaki był wcześniej. Prawda, że ma teraz dwadzieścia jeden lat, ale to nie znaczy, że nie może nadal być słodkim chłopczykiem sprzed dwóch, lub trzech lat. Tylko to chodzi nie tylko o niego.
Media wymyślają, co jakiś czas nową plotkę. Pamiętam jak raz poszedł na miasto ze swoją starszą siostrą, później w plotkarskich gazetach były artykuły, że „Zayn Malik woli starsze”, „Czy gwiazdor One Direction, znalazł swoją miłość?” i inne bzdety, które jak tylko widziałam, miałam ochotę podpalić kiosk i tańczyć na jego zgliszczach.
Od czasu do czasu wyszukują jakiś zdjęć z nielegalnych wyścigów, lub walk organizowanych w jakiś szemranych ulicach stolicy Wielkiej Brytanii. Czasami chłopak na nich, przypomina Malika, ale w większości przypadków, to tylko podobizna, raz może zdarzyło się, że to rzeczywiście był on.
Potem pamiętam jaka była wojna na Twitterze, to tak zwana „drama”, która rozpoczęła się od tego, jak jedna laska napisała, że się z nim przespała i takie inne. No jak prawdziwa Zayn’s girl chciałam jej poderżnąć gardło, ale tylko wzięłam popcorn i usiadłam przed laptopem oglądając kolejny odcinek serialu „White Collar”.
Kiedyś wyciekły zdjęcia z jakiejś imprezy, na której rzekomo był nasz Pan Bad Boy, potem wszyscy się jarali palącym Malikiem, na kilku zdjęciach. Wiem, że nie powinnam, ale muszę przyznać, że wyglądał tam seksownie…
Założyłam ciemne okulary, czując jeszcze zimowe słońce na swojej twarzy. Okulary przeciwsłoneczne w zimie… Londyn się uśmieje, jak tylko zobaczy nowo przybyłą Tori Bush, Amerykankę z krwi i kości. My jesteśmy przyzwyczajeni do dodatnich temperatur powietrza w ziemie, dlatego wszędzie ze sobą je zabieramy, tak na wszelki wypadek.
Szłam po pasie startowym, wymijając liczne maszyny, stojące na uboczu, oglądając je z uwagą. Tyle osób przez ten czas ginęło w nich i to może dlatego nigdy nie chciałam nimi latać. Bałam się tych piekielnych maszyn, odkąd moja znajoma zginęła w jednej z katastrof lotniczych, nad Pacyfikiem.
Weszłam do hali przylotów, od razu odsuwając kurtkę, gdy ciepłe powietrze z licznych grzejników doleciało do mojej zimnej skóry. Na dworze był lekki mróz, ale to nic. Trzeba się hartować, zwłaszcza, że trzeba przeżyć rok w tym mieście.
Przeszłam przez liczne barierki i na szczęście żadna nie pisnęła. Uśmiechnęłam się pod nosem, idąc do poczekalni. Usiadłam na jednym z krzeseł, które były ze sobą połączone. Czuć było od nich nutkę cytrynowego środka do drewna. Przymknęłam oczy, wciągając ten dziwny zapach. Nigdy nie przepadałam za tym środkiem, ale przypominał mi teraz dom, a to mnie lekko odpręża.
Wizja tego, że przez większość roku nie będę w kontakcie z rodziną i przyjaciółmi, napawa mnie lękiem. Nie dam rady, udawać dziewczyny takiego idioty jakim jest Zayn, bez wcześniejszego wypłakania się przyjaciółce nawet przez takie coś jak Skype.
Tylko jeden problem… Kate nie wie, że jestem teraz dziewczyną sławnego na całej kuli ziemskiej chłopaka, stałam się łatwym celem do nienawiści, połowy ludzkiej rasy i takie inne duperele…
Słyszałam jak informowano o przylotach i odlotach różnych samolotów, rozważając możliwość wrócenia do domu. Dzisiaj jest 7 stycznia 2014 roku. Przez kolejne, równe dwanaście miesięcy będę mieszkać w domu, „pana” Malika, będę z nim jeść prawdopodobnie wszystkie posiłki, spędzać z nim większość dnia i mam nadzieję, że nie ucieknę po kilku dniach, spędzonych w tej klatce, zwanej jego domostwem.
Podobno jego willa jest, że tak powiem zajebista. Nikt nie widział jej wnętrza, jest dobrze ukryta. Ogólnie on ceni swoją prywatność. Mam nadzieję, że nie zamknie mnie w piwnicy o chlebie i wodzie, jeśli coś źle powiem w jakimś wywiadzie. Na przykład zdradzę, że śpi na prawym boku, w pozycji embrionalnej, ssąc kciuk. To by było słodkie, słodki, mały chłopiec, śpiący z misiem i kocykiem.
Usłyszałam, że zegar wybija południe. Tak jak było w umowie, o tej godzinie miałam być na lotnisku. Wstałam ze swojego już ciepłego i nawet wygodnego miejsca, poprawiając torbę na ramieniu, ruszyłam w kierunku obracanych drzwi. Zasunęłam kurtkę, prawie pod samą szyję i naciągnęłam kaptur na głowę.
Tuż przed budynkiem, pod małym daszkiem stał ubrany na czarno mężczyzna, trzymający w rękach tabliczkę z napisem „Witaj, Victorio!”. Wywróciłam oczami i miałam ochotę przyjebać mu w ryj, za to, że używa mojego pełnego imienia, choć… jak mi podpadnie, to może będę mogła wypróbować na nim, swój lewy sierpowy?
Uniosłam kącik ust, na samą tą myśl i ruszyłam w kierunku pana ochroniarza. To nie był ten ochroniarz, którego chciałam tutaj zobaczyć. Od zawsze lubiłam Paula i teraz bardzo chciałabym, żeby on mnie odebrał, ale były pogłoski, że skończył już swoją pracę z zespołem One Direction.
Pan Goryl skinął głową widząc mnie, na co odpowiedziałam lekkim mrugnięciem (sama nie wiem czemu). Poprowadził mnie do jednego z luksusowych samochodów stojących na parkingu przed lotniskiem. Ten nasz to był czarny Mercedes z przyciemnionymi szybami na tyłach. Powiem szczerze, mnie to nie przeszkadzało. Przynajmniej nikt nie będzie na mnie patrzył.
Podałam mu torbę, a on tylko popatrzył na mnie jak na jakąś idiotkę i otworzył bagażnik. Sama musiałam umieścić w niej bagaże, przy tym posyłając Panu Gorylowi złowrogie spojrzenie.
Był na tyle uprzejmy, że otworzył mi drzwi do samochodu i mogłam wsiąść do niego nie wszczynając przy tym niepotrzebnych kłótni.
Pomyślałam, że rozprawimy się później, jak już się z wszystkim dobrze ugadam.
Zajął miejsce za kierownicą i odpalił pojazd.

***

Stojąc przed drzwiami pokoju w którym miałam spotkać się z wszystkimi ludźmi z którymi mam pracować, włącznie z moimi idolami, nie wiedziałam co mam robić. Krzyczeć, piszczeć, czy normalnie stać, normalnie się zachowywać.
Po chwili ciszy usłyszeliśmy odpowiedź na nasze wcześniejsze pukanie.
Przełknęłam głośno ślinę, kiedy drzwi się otworzyły i zostałam wepchnięta do środka przez Pana Goryla.
Popatrzyłam na kanapę po prawej stronie pokoju. Siedziały tam cztery osoby. Niebieskooki blondyn, niebieskooki brunet, zielonooki brunet i kolejny brunet o sarnich oczach. Brakowało tylko tego jednego. Prawdopodobnie nie raczył się nawet tutaj zjawić.
Przy biurku przede mną siedzieli dwaj mężczyźni, a przed nimi stały dwa krzesła. To lekko przypominało mi urząd stanu cywilnego. To nie było dobre porównanie.
Odwróciłam się w moją lewą stronę i w ciemniejszej części pokoju zobaczyłam jasną plamkę i usłyszałam stukanie o ekran telefonu. Czyli jednak jest tutaj.
Westchnęłam przeciągle i przygryzłam lekko wargę, przymykając oczy.
- Nie gryź wargi – doleciało do mnie ciche mruknięcie skierowane do mojej osoby.
Wstrzymałam na chwilę oddech, kątem oka obserwując jak jego postać wyłania się z mroku i powoli do mnie podchodzi. Był taki jak zawsze na zdjęciach, plakatach, kubkach, wszędzie, właśnie. Wszędzie. Oni byli wszędzie i to mnie najbardziej przerażało, że ja jakiś czas jakieś dziewczyny będą nosić majtki z wizerunkiem mojego „chłopaka”.
Westchnęłam cicho gdy do moich nozdrzy doleciał zapach jego perfum wymieszanych z wonią papierosów. Zawsze zastanawiało mnie jak on pachnie, teraz mam dowód. Pachnie wspaniale, nawet sobie nie wyobrażałam, że tak może pachnieć, ale tak pachnie i Jezu, czemu ja ciągle używam tego słowa…
Obszedł mnie dookoła, wyraźnie czułam jego wzrok na sobie, na każdej części mojego ciała i nie mogłam się ruszyć, co było mało komfortowe. Chciałabym uciec, ale nie umiałam, stałam tam i czekałam aż skończy mnie okrążać.
Przystanął z mojej lewej strony i delikatnie opuszkiem palca przejechał po moim policzku, na co odruchowo przygryzłam wargę i przymknęłam oczy. Było jak w typowym fanfiction które czytałam z kuzynkami.
- To ona? – mruknął zapewne kierując spojrzenie na mężczyzn za biurkiem.
Poczułam dziwne ukłucie w brzuchu, bo wiedziałam, że chodzi mu o mnie.
- Tak, to ona – odparł jeden z mężczyzn. – Wygrała konkurs i teraz będzie twoją dziewczyną.
Poczułam jak wiatr uderzył w moją twarz, co oznaczało, że Malik szybko poruszył się w inną stronę. Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam, że stoi przy biurku z rękami umieszczonymi na nim i wpatruje się uparcie w mężczyzn.
- Jesteście pojebani, czy pojebani? Urządzać konkursy na to, kto będzie moją dziewczyną?! Powiem wam, że Modest! upadło niżej niż sądziłem – pokręcił lekko głową i kontynuował. – Nie mam zamiaru z nią przebywać, odeślijcie ją tam skąd przyszła.
Zamrugałam kilkakrotnie gdy dotarło do mnie, że traktuje mnie jak zwierzę. Jak zwykłą dziwkę, którą może odsyłać i przysyłać.
Zacisnęłam zęby, podeszłam do niego i nie zwracając na nic uwagi, wymierzyłam mu siarczysty policzek.
- Nie jestem dziwką, zwłaszcza twoją – syknęłam, wpatrując się w jego przepełnione złością oczy. – Nie wrócę do domu, to moja jedyna szansa, ale co ty możesz wiedzieć, wielki pan się znalazł, myślisz, że wszystko ci wolno? – uniosłam wyzywająco brew, na co złapał mnie za ramiona i lekko podniósł.
Widocznie zapomniał, że mam buty, kopnęłam go raz w kolano, ale że to mało dało, wycelowałam wyżej i nagle głośny jęk przeszył powietrze, gdy Malik upadł na kolana, chwytając się za kroczę. Zaśmiałam się pod nosem, choć moja pozycja była stracona, gdyż leżałam na podłodze, dość blisko niego. Podniósł na mnie wzrok, który dosłownie ciskał piorunami i wstał, celując we mnie pięścią, lecz zrobiłam udany unik. Gdy wstawałam, jedną rękę okręcił sobie wokół mojej talii i przyciągnął do siebie tak, że wylądowałam na jego kolanach. Byłam na niego cholernie wściekła, ale z trudem zahamowałam odruch przeczesania jego włosów i pocałowania go. Tak długo na to czekałam, a teraz siedziałam u niego na kolanach, wpatrując się w jego oczy i słuchając jak uspokaja lekko przyspieszony oddech.
- Sądzę, że do siebie pasują – mruknął jeden z mężczyzn za biurkiem, na co oboje popatrzyliśmy na niego. Czułam jak ciepły oddech Malika odbija się od mojego policzka, wywołując gęsią skórkę. – Oboje są siebie warci, widać, że dziewczyna jest twarda i może postawić go do pionu, po mniej więcej dwóch miesiącach pobytu z nim.
Prychnęłam pod nosem, kręcąc głową. – Skoro po dwóch miesiącach, to czemu mam z nim przebywać rok? – westchnęłam cicho gdy oddech chłopaka znalazł się na wysokości mojej szyi, ale szybko opamiętałam się i znów wymierzyłam mu policzek.
- Jest zadziorna, to prawda – odezwał się głos obok mnie, na co lekko zesztywniałam. – Ale wątpię, żeby ciągłym biciem jakoś mi pomogła, terapia wstrząsowa, czy chcesz się zabawić w Elenę z Greya? – zaśmiał się cicho, na co moje serce zareagowało szybciej niż ja.
Pospiesznie wstałam z jego kolan, wiedząc że całej sytuacji przyglądali się chłopcy z zespołu, Pan Goryl i zapewne jeszcze ktoś.
- Pani Robinson, mnie pasuje – znów się zaśmiał, lecz tym razem z lekką pogardą w głosie.
- To ile mam z nim być? – popatrzyłam na mężczyzn z zarządu (zapewne) siedzących za biurkiem.
- Począwszy od dzisiaj, do Nowego Roku 2015, panno Bush. Nie wymagamy od pani przebywania w towarzystwie pana Malika przez okrągły rok. Przysługuje pani prawo wyjazdu do rodzinnej Kalifornii na święta i uroczystości rodzinne. Pan Malik może, ale nie musi towarzyszyć pani w tych wyjazdach, o ile wcześniej skontaktuje to z nami. Przez pierwszy tydzień waszej znajomości, panna Bush nie może pojawiać się w obecności pana Malika, aż do oficjalnego pierwszego spotkania, które odbędzie się 14 stycznia bieżącego roku. W międzyczasie wypadają urodziny pana Malika, może pani uczestniczyć w przyjęciu jedynie za zgodą pana Malika. Tylko my zebrani w tym pokoju wiemy, że wasz związek to ustawka i tak ma pozostać. Panna Bush jest zobowiązana wykonywać wszystko czego zachce pan Malik, lecz przed wcześniejszym skonsultowaniem tego z nami. Oficjalne ogłoszenie waszego związku zaplanowane jest na luty bieżącego roku. Po upływie dwunastu miesięcy panna Bush musi porzucić wszelki kontakt z panem Malikiem i wrócić do Ameryki. My zajmiemy się historyjką jak doszło do zerwania. Panna Bush może powiadomić swoich bliskich o tym, że jest z panem Malikiem, ale dopiero w lutym bieżącego roku. Jakieś pytania? – zerknął na mnie i na Zayna, ale my staliśmy w kompletnym osłupieniu nadal próbując zrozumieć słowa, które padły pod naszym adresem. – Widzę, że nie. Proszę podpisać kontrakt i możecie jechać do domu – mężczyzna podał nam kartkę papieru i wskazał miejsce na podpisy. Malik jednak okazał się być dżentelmenem, lub udawał i przepuścił mnie, choć, może chciał popatrzeć na mój tyłek, bo byłam zbyt leniwa żeby usiąść, więc na stojąco podpisywałam papier. Podałam mu długopis, wysilając się na uśmiech, lecz jego twarz została niewzruszona, więc porzuciłam wszelkie chęci. Po podpisaniu dokumentów, mężczyźni schowali je do teczki i skinęli głową.
Ruszyliśmy do drzwi, które otworzył nam Pan Goryl. Wyszłam na korytarz, ciesząc się, że mięśniak nie idzie z nami, lecz po chwili pożałowałam tej radości, gdy zostałam dociśnięta do ściany.
- Masz być posłuszna, nie chcę znowu być pośmiewiskiem w zespole. Będą śmiać się, że dziewczyna mnie położyła. Nie waż się mnie dotknąć, inaczej wywalę cię z domu na zbity ryj i tyle będzie po naszej znajomości, rozumiesz? – wysyczał mi prosto w twarz, lekko plując przy tym.
- Tori – wyszeptałam, odchylając głowę i chroniąc się przed ciosem, który mógł nadejść.
- Co? – odsunął się lekko, lecz wsunął kolano pomiędzy moje nogi, tak wysoko, że nawet nie mogłabym przełożył nóg i uciec.
- Moje imię – posłałam mu lekki uśmiech, obserwując jak po kilku mrugnięciach złość opuszcza jego tęczówki. – Mam na imię Victoria, ale mówią na mnie…
Przerwało mi uderzenie w ścianę obok mojej głowy.
- Nie prosiłem o wykład jak masz na imię, szczerze to nic mnie nie obchodzi to kim jesteś, dla mnie zawsze będziesz nikim.
Westchnęłam cicho i spuściłam głowę, próbując jakoś zamaskować pieczenie w kącikach oczu. Nigdy nie spodziewałam się, że osoba dla której przestałam się ciąć, osoba dla której wstawałam i funkcjonowałam, nazwie mnie nikim. Przygryzłam wargę, co zwróciło jego uwagę. Złapał mój podbródek i podniósł go, sprawiając że patrzyłam prosto w jego oczy, ale obraz zamazywał się przez wodę wypełniającą moje. Co chwilę mrugałam, żeby je odpędzić, ale zamiast je odpędzić wywołałam jedną łzę spływającą po policzku.
Chciałam, żeby przez chwilę okazał się być tym Zaynem z opowiadań. Tym, który ocierał łzy dziewczyny, mocno ją przytulał i pocieszał, lecz on był sobą. Zniszczonym przez media chłopakiem, który miał gdzieś uczucia innych. Zabrał kolano i odsunął się, bez słowa ruszając do wyjścia. Odczekałam chwilę, starłam tą głupią łzę i powoli poszłam za nim, prawie wcale nie pragnąc tego, żeby mieć go przy sobie. Chciałam jedynie jakoś trafić do domu, a kazano mi jechać z nim.
Wyszłam na zimne powietrze, na tyłach budynku stał kolejny samochód, kolejny czarny Mercedes. W sumie, to chyba był ten sam, którym jechałam tutaj i teraz dotarło do mnie, że jechałam autem Malika.
Otworzył mi drzwi na tyły i gdy widział mój opór, prawie wepchnął mnie do środka, sprawiając, że wylądowałam na kanapie, zdążyłam podkulić nogi, kiedy zatrzasnął drzwi. Usiadł po drugiej stronie kanapy, blisko mojej głowy i znów wolałam tego Zayna z fanfiction, który gładził dziewczynę po włosach szepcząc czułe słówka. Zamiast tego pospiesznie usiadłam, wtulając się jak najbardziej tylko mogłam w kanapę, najdalej od niego. Po chwili dołączył do nas Pan Goryl, usiadł za kierownicą i ruszył.
- Mogę spytać czemu płakałaś? – te słowa wyrwały mnie z zamyślenia.
Pan Goryl wpatrywał się we mnie w lusterku i wiedziałam, że to on wypowiedział te słowa.
- Widział pan? – szepnęłam, odruchowo podnosząc dłoń do policzka.
- Tak, dlaczego płakałaś? – zerknęłam na Malika, ale on tylko siedział, wpatrując się w okno i zaciskając zęby, błądził palcami po szybie.
- Nieważne – mruknęłam, zabierając dłoń z kanapy, obok której leżała ręka Malika.
Nie mogłam znieść myśli, że za chwile może jej coś zrobić, ale wiedziałam, że Pan Goryl siedzi tutaj z nami i wszystko jest dobrze.
- Przepraszam, jak ma pan na imię? – przechyliłam lekko głowę, zwracając się do kierowcy.
- Logan – odmruknął kierowca.
Jego imię przyprawiło mnie o śmiech, ale w sumie jest fajne, czego ja chcę? Pasuje do niego.

***

Dom Malika był wielki, znacznie większy niż sobie wyobrażałam, ale był też przestronny i w środku urządzony tak ładnie, że aż dech w piersiach zapierało.
- Kto urządzał? – rozejrzałam się i spojrzałam na chłopaka.
- Co cię to? – odparował, unosząc wysoko brwi.
- Nic, przepraszam – pokręciłam głową, opierając torby o ścianę na korytarzu. – Możesz pokazać mi mój pokój?
- Zaraz, najpierw kilka zasad – skrzyżował ręce, wpatrując się we mnie. – Po pierwsze. Zakaz wychodzenia z pokoju od dwudziestej do dziesiątej rano, zrozumiano? Po drugie. Masz nie wchodzić do mojego pokoju, chyba że dostaniesz na to zgodę. Po trzecie. Zakaz dochodzenia do okien, nikt nie może cię tutaj zobaczyć. Po czwarte. Nie wolno ci rozmawiać z dziewczynami, które tutaj będą.
- Będziesz przyprowadzał inne? – odkaszlnęłam, aby mój głos brzmiał naturalniej.
- Tak, to mój dom, a udawany związek niczego nie zmienia – wzruszył ramionami, opierając się o ścianę.
- Nawet jak oficjalnie będziemy razem? – zamrugałam kilkakrotnie, wpatrując się w niego.
- Słonko. My nigdy nie będziemy razem. Zapamiętaj, że to jest ustawka. Mam swoje życie i w nim nie ma miejsca dla ciebie i twoich dziwnych marzeń.
Pokiwałam lekko głową i wzięłam torby.
- To zaprowadzisz mnie do pokoju?
Westchnął przeciągle i z największym możliwym obrzydzeniem złapał mnie za ramię i szarpnął, ciągnąc na górę.
Wpatrywałam się tępo w schody, próbując nie nadepnąć na nic co się po nich walało.
- Masz sprzątaczkę? – podniosłam na niego wzrok.
- Przestań gadać, mam już cię dość, zrozum – odparował, wpychając mnie do pokoju w którym spędzę najbliższy rok.
Był ładny, to trzeba przyznać, ale nie teraz.
- Masz tu siedzieć i być cicho, zrozumiano? – syknął na mnie, na co pokiwałam głową. – Do kiedyś.
Zaśmiał się pod nosem, zamykając drzwi. Słyszałam tylko oddalające się kroki, potem pukanie do drzwi, a później zasnęłam wtulona w poduszki.

 _________________________________________
Przepraszam za problemy, ale zepsułam sobie post i musiałam od nowa go publikować...

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

20 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ

OFICJALNY HASHTAG - #FakePL

Wasza @sweetiezialler 

21 komentarzy:

  1. Ten FF jest super ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Zayn awwwwww ♥♥♥♥♥ już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział dość długi, ale nie narzekam :D
    Oryginalny pomysł na ff. Zapowiada się ciekawie.
    Życzę weny (: xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się bardzo ciekawie. Czekam na dalszy ciąg :) xx

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko,genialny. Zapowiada się bardzo ciekawie i mam nadzieję,że tak będzie.:) Czekam na następny rozdział. ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm, zapowiada sie ciekawie. Zycze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny, zapowiada się ciekawie :3 Czekam na następny ;) xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapowiada się ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki chuj z niego. Przeciez to jest Directionerka :/ licze ze uda im sie jakos do siebie dotrzec a ja czekam niecierpliwie na kolejny. Poinformuj mnie jezeli to nie o kolejnym rozdziale: @wioleek

    PS. Widze fanka 50 Twarzy Greya :D ja tez :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezeli to nie klopot* (sorry na telefonie komentuje i ma czasami zawiechy xd )

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie się zaczyna :)
    Czekam na cd :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Łał O.O CHCEMY WIĘCEJ!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam kiedy piszesz długie rozdziały!! Wtedy na dłużej mogę wczuć się w Twoje superowe opowiadania !! Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Super rozdział,ciekawie się zapowiada.Czekam na dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wow dużo się dzieje jak na pierwszy rozdział,ale podoba mi się to :) Ni emoge doczekać się kolejnego :) xHugNarryx

    OdpowiedzUsuń
  17. Jest genialny! Pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  18. Proszę kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Czekam na następny !! 3

    OdpowiedzUsuń